• Aktualizacja : 15-09-2020, 14:26
  • |
  • |
  • Powrót

Co zabrać w góry? Krótki poradnik bardzo nieoczywisty!

Plecak, żele energetyczne, izotoniki, trochę drobiazgów, telefon z latarką i... już ruszam w góry.

Zaraz, zaraz! Plecak to na pewno, a co do reszty to mam wątpliwości... Wszystko trzeba dobrze przemyśleć. Od samego początku.

Plecak – jak duży powinien być? Już odpowiadam – odpowiednio do przeznaczenia. Ma być na tyle duży, żeby wszystkie rzeczy zmieściły się w środku. Plecak to nie choinka, a zimą w terenie zagrożonym lawinami, czy latem w terenie skalnym rzeczy przyczepione do plecaka na zewnątrz stwarzają zagrożenie własnego bezpieczeństwa.

Nas interesują plecaki osobiste na wędrówki jednodniowe ok. 25 l (np. w Himalajach, na całodzienny trekking) i na wędrówki maksymalnie 3 dniowe 35-40l (np. w Alpach, od schroniska do schroniska). Osobną kwestią są specjalistyczne plecaki zimowe – z dodatkowymi zaczepami na czekan, dziabki lub narty. Te przydadzą się na wyjście typu szkolenia lub zimowe tury.

Każdy plecak powinien być wyposażony w tzw.kondonik, czyli ochraniacz przeciwdeszczowy.

A teraz zaglądamy w ogromne czeluście wnętrza plecaka… który nadal jest pusty i właśnie zaczynamy go zapełniać. Uwaga! Nie będzie to tekst o rzeczach oczywistych, jak ubrania, jedzenie. Tu będzie o kilku rzeczach, które zawsze, bez względu na porę roku, rodzaj wyjazdu górskiego TRZEBA ze sobą mieć. Najlepiej, żeby te rzeczy były częścią integralną naszego plecaka na górskie wędrówki.

Kolejność jest zupełnie przypadkowa:

Czołówka, czyli latarka.  Zawsze – czy lato czy zima, czy słońce czy deszcz. Ma być i już, i z tym się nie dyskutuje. Życie w górach (i nie tylko) ratuje! Do tego komplet zapasowych baterii.

Apteczka. Każdy odpowiedzialny turysta powinien mieć swoją osobista apteczkę, z lekami które przyjmuje, lekami przeciwbólowymi i całym ogromnym, niezliczonym mnóstwem plastrów, plasterków na otarcia i inne zranienia. Wierz mi, żadne przewodnik nie posiada nieskończonych zapasów tego specyfiku. Musz mieć więc swoje. Do tego bandaże, środki odkażające, znieczulające etc. Skład takiej apteczki znajdziesz u wujka googla

W tym miejscu mam ochotę od razu napisać, że częścią składową apteczki jest także folia NRC, czyli koc termiczny. Ale równie dobrze, może to być osobna pozycja „must have!”  niezależnie od pory roku czy długości trwania wyjścia/wyprawy w góry. Mała, lekka, a jakże wielofunkcyjna rzecz.  Zimą najlepiej 2 sztuki. Tak na marginesie dodam, że średnie roczne zużycie tego specyfika przeze mnie to 30 sztuk! Na moich wyjazdach absolutnie niezbędna rzecz.

Termos. O tym, że pogoda w górach może zmienić się w ciągu kilku minut to chyba każdy z nas wie. Oczywista oczywistość. I taką oczywistością ma być zabieranie termosu w góry zawsze, czy latem czy zimą. Latem wystarczy mały 0,5l, zimą, bądź w warunkach zimowych odpowiednio duży – co najmniej 1l. Nie raz mi się już zdarzyło przeżyć z grupą w Alpach latem solidną „dupówę”. Wtedy taki mały termosik z gorącym płynem przywraca życie i czucie w zmarznięte ciało.

Zawartość termosu to także ważna sprawa – zimą herbata (czarna ani zielona nie polecana, gdyż same z siebie wychładzają organizm), czy napar (najlepiej owocowy!) mają być posłodzone i najlepiej z dodatkiem czegoś rozgrzewającego. Nie chodzi tu o wiśniówkę (to można już w schronisku, bezpiecznie) tylko o przyprawy np. imbir, goździki czy kardamon. Ciekawostka  - cytryna także działa wychładzająco, (w końcu rośnie w krajach ciepłolubnych) ale warto dodać kilka kropel do smaku.

Czapka, rękawiczki, skarpetki.  Dobrze mieć taki jeden „roboczy” komplet choćby z cienkiego materiału. Wkładasz na dno plecaka i… zapominasz, że tam jest. Może przydać się nawet w najpiękniejszy słoneczny dzień! Po powrocie z gór nawet nie wyciągaj. No chyba, że zawilgotniał, przemókł i trzeba wysuszyć, i od razu wrzucić z powrotem. Niech tam zamieszka na stałe.

Żelazna porcja, czyli batonik. Podobnie jak komplet czapki i rękawiczek, zaszyć w kieszonce i zapomnieć. Na pewno przypomni się w momencie kryzysowym, kiedy zabraknie wyliczonej porcji jedzenia. Na przykład w sytuacji, kiedy zabłądzisz (bo nie wziąłeś kompasu!), coś Ci się przydarzyło, np. kontuzja nogi czy złamanie, a do miejsca noclegowego daleko, albo trzeba długo czekać na pomoc. I tym batonikiem nie dzielisz się z nikim. Ma taką funkcje jak… maseczki z tlenem w samolocie. Tylko dla właściciela.


Dlaczego w ogóle powstał ten tekst? Z troski o Ciebie i o mnie jako przewodnika, lidera wypraw górskich. Bo to są rzeczy z listy „obowiązkowych do zabrania” na każdym z wyjazdów na trekkingi czy wyprawy, o których zazwyczaj/najczęściej zapominasz.

Zatem, ku pamięci !